wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 7

Enero 2017, Madrid; España


- No i on właśnie mi wtedy powiedział…- opowiadał rozochocony Mesut, a jego monologowi posłusznie przysłuchiwał się Khedira wraz z Ramosem.
- Kto powiedział? – wtrącił właśnie Sergio.
- No jak to kto? – w Ozilu niemal się zagotowało. Nie cierpiał, kiedy ktoś mu przerywał. Zawsze w takim momencie tracił wątek i zazwyczaj pomijał połowę najważniejszej kwestii. – Hazard mi powiedział, myśl Ramos! No, no i on mi właśnie wtedy powiedział, że…
- Ale zaraz – Hiszpan ponownie wszedł w słowo koledze. Obaj niemieccy piłkarze utkwili swój wzrok w wyjątkowo upierdliwym dzisiejszego dnia Sergio.
- Ramos, czy ty możesz choć na chwilę zamknąć tego podłużnego dzioba? – spytał uprzejmie Sami, bo od dobrych pięciu minut kręciło go w jelitach i czuł, po prostu czuł, że musi iść do kibelka. No a przecież jak Ozil nie powie tego, co próbuję powiedzieć od dłuższego czasu, to pójdzie tam za Khedirą. A taki scenariusz wcale Samiemu nie przypadł do gustu.
- Właśnie, zamknij tego pokątnego dzioba i słuchaj – nakazał dosadnie Mesut. – No i on powiedział mi że…
- Ale dlaczego on ci się zwierza? – oburzył się Sergio. – Ja z nim siedzę w autobusie, a i nawet w samolocie, więc ze mną powinien o rzeczach, sprawach prywatnych kurde gadać! – wyrzucił z siebie na jednym wydechu. Odkąd Casillas opuścił Real w 2015 roku, Ramos nie mógł sobie znaleźć miejsca w drużynie. Czuł się taki samotny. Nie żeby nie miał z kim pogadać, miał i to nawet aż nadto kandydatów do rozmowy. Najgorsze były właśnie te podróże, zawsze siedział sam. A teraz miał Hazarda. Mało mówił, dużo słuchał. Idealny.
- Ramos, a czy ty jeszcze nie zauważyłeś, że jak zaczniesz gadać to taki trochę nas nie doganiat się robisz i przegadać to się ciebie nie da? -  potrzeba Samiego coraz bardziej dawała o sobie znać. – Poza tym wybacz, ale twój wygląd nie wzbudza jakiegoś szaleńczego zaufania. Mów Ozil, mów.
- No i wtedy on mi powiedział, że Alisha…
- Co Alisha? – po raz kolejny ktoś zastopował Mesuta, choć tym razem nie był to Hiszpan. Cała trójka niepewnie skierowała wzrok za siebie.
- Kontynuuj Ozil, kontynuuj – dokończył Ronaldo, zarzucając na siebie klubową bluzę.
Że też zawsze musi zostawać na te dodatkowe treningi!, pomyślał skonsternowany Niemiec.
- Ale co, przecież ja nic nie mówiłem. Mówiłem coś? – prawił po swojemu, mając skrytą nadzieję, że Cristiano nie usłyszał zbyt wiele. Przecież jak się Hazard dowie, że Ozil puścił farbę, to będzie po nim. Właśnie takie wewnętrzne dywagacje trapiły teraz Niemca. Nie żeby jakoś specjalnie zależało mu na utrzymywaniu przyjacielskich stosunków z Edenem, co to, to nie. Mesut po prostu przekalkulował wszystko na zaś. A z owych kalkulacji wynikało, że jeżeli Cristino dowie się o tym, o czym dowiedzieć się zdecydowanie nie powinien, to pójdzie jak w dym do Hazarda. A tamten z kolei już nigdy nic Ozilowi nie powie, co było równoznaczne z tym, że cały plan Niemca, co do stopniowej eliminacji Belga z drużyny, legnie w gruzach. Naprawdę z każdym kolejnym dniem jego niechęć co do osoby Edena wzrastała. Nie dość, że przygruchał sobie Ramosa, kręci się podejrzanie koło Alishi, to jeszcze staje się powoli największym ulubieńcem Florentino i Zizou. Mesut zdecydowanie nie mógł tego tak zostawić.
- Tak – odpowiedział CR7, energicznie zapinając suwak bluzy. – I spokojnie możesz dokończyć – zapewnił gorliwie, siadając koło kolegi. Zazwyczaj nie słuchał połowy rzeczy, które mówił do niego Mesut. Tym razem było jednak inaczej. Wszystko co było związane jednocześnie z Hazardem i Alishą wywoływało w nim złość. Ale taką wewnętrzną, którą świetnie udawało mu się kamuflować. Przynajmniej na razie.
- Nie mogę!
- Mów.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Ozil!
- No dobra, ale jak coś, to ja nic nie mówiłem! – nie wytrzymał! No bo żeby takie newsy tylko dla siebie zatrzymywać?
Cristiano skinął głową, dając tym samym sygnał, że Mesut spokojnie może streścić dalszą część historii.
- No bo wiecie, to w sumie takie trochę głupie jest – zaczął nieśmiało Niemiec. Trzy pary oczu wpatrywały się w niego wyczekująco. – W sumie, to ja nawet nie wiem, czy to jest prawda…
- Mesut, kurwa, Zizou na mnie czeka! – ponaglił go Cristiano.
- Bo ostatnio gadałem z Hazardem, ja wcale nie chciałem, ale wiecie, sam się do mnie dosiadł, zagadał, to sobie pomyślałem, że nie będę wsi robił i trochę z nim pogadam. Dobrze pomyślałem, nie? Wiecie, ja to w ogóle myślę, że on to chciał, żebym ja zagadał do Zizou, że na Malagę, to ja jednak wolę zagrać w środku, bo pewnie myślał, że będę mu podawał. Ale ja to powiem Zizou, że wolę zagrać na lewej, bo ciebie to Cris kostka boli i i tak nie grasz, nie?
- Nie gram. Przechodź, kurwa, do konkretów! – zagotowało się w Ronaldo.
- Co to ja miałem mówić – podrapał się konspiracyjnie, po idealnie dzisiaj ułożonej czuprynie. – Ah tak! No i ja tak pomyślałem, że zbadam dyskretnie teren, bo ja nie wiem, czy ty Cris wiesz, ale on to tam w zaloty do Alishi idzie, wiesz?
Cristiano wzniósł oczy ku niebiosom i policzył w myślach do pięciu.
- Kontynuuj – powiedział spokojnie.
- No i wiesz, on to mówi, że on z Alishą, no wiesz, Cris, co ja ci będę tłumaczył. Kto jak kto, ale ty wiesz o co chodzi.
- I co mianowicie dalej? – spytał Portugalczyk, a Sami w międzyczasie poklepał go budująco po plecach. Wiedział bowiem, że rozmowy z Ozilem w momencie, kiedy się człowiekowi spieszy, nie należą do najłatwiejszych.
- No to ja do niego, że skąd ja mam wiedzieć, że on prawdę gada, no nie?
- No – odparł posłusznie Cristiano, stwierdzając, że dialog z Mesutem będzie chyba najlepszym i najszybszym sposobem przejścia do sedna sprawy.
- I on mi na to, że przecież nie miałby po co kłamać, a poza tym…no wiesz, ja to tam nie wiem, ale powiedział, że Alisha, to ma pieprzyka na…no kurde, ja to tam nie wiem, czy to prawda, ale ty Cris wiesz gdzie, bo wiesz prawda?
- Koniec? – spytał Cristiano, w międzyczasie wstając. – Dzięki, Mesut – powiedział i poklepał Niemca po plecach, kierując się do wyjścia.
- Widzieliście? – spytał zaskoczony Niemiec.
- No co, wyszedł – stwierdził Ramos, nadzwyczaj spostrzegawczo.
- Ale ja nadal nic nie wiem!
- Im mniej wiesz, tym lepiej dla całej sytuacji – powiedział Khedira, przywdziewając grubą, puchową kurtkę. – Jedziemy Ozil, bo korki potem będą! – zakomunikował koledze.


 Patrzyła z czułością na spokojną, śpiącą twarz Cristiano, wsłuchując się w jego rytmiczny oddech. Błądziła dłonią po jego nagim torsie kreśląc palcem bliżej nieokreślone kształty. Ponownie spojrzała na jego twarz. Jego oddech stał się szybszy, płytszy co było jasną oznaką tego, że zaraz się obudzi. Ostatnie sekundy na chwilę refleksji. Poczuła wyrzuty sumienia, które do tej pory były dla niej zupełnie nieznajomą rzeczą. Wszystko jakby straciło na znaczeniu, gdzieś po drodze zgubiło swój nakreślony wcześniej kształt. Czy on na to zasługiwał?
- Cześć – powiedział uroczo zaspany, przecierając dłonią oczy. Spojrzała swoimi wielkimi, niebieskimi w jego brązowe tęczówki, a na jej twarzy pojawił się szczery, radosny uśmiech.
- Śmiejesz się ze mnie? – spytał, powoli wracając do świata żywych.
- Tak – przytaknęła. – Wyglądasz słodko. Tylko zrobić ci zdjęcie na okładkę El Mundo czy innego Asa. Jak nic sprzedałyby się wszystkie nakłady.
- Ej – powiedział, a jego dłonie miały zamiar zaatakować jak najmniej odporne na łaskotki miejsca.
- Masz po prostu cudowną fryzurę – powiedziała, zwinnie wyplątując się z jego dłoni.
Z jego twarzy niespodziewanie znikł uśmiech.
- Jesteś szczęśliwa? – spytał z pełną powagą. Musiała być szczęśliwa, widział to w jej oczach, widział to w każdym momencie, kiedy na nią spoglądał. Była taka spontaniczna, wesoła, taka jaką lubił ją najbardziej. Naprawdę nie przepadał za jej oficjalnym tonem, którym raczyła go codziennie w pracy.
 Znowu to dziwne uczucie, jakby ściskające ją od wewnątrz. Mogła odpowiedzieć, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, bo ma pierwszy wolny dzień w pracy od kilku dobrych miesięcy. Ale doskonale wiedziała, co Cristiano ma na myśli. I nie skłamała ani trochę, udzielając odpowiedzi.
- Jestem – powiedziała ze stuprocentową pewnością siebie, spoglądając na swojego rozmówcę. – A ty, jesteś szczęśliwy?
Nie otrzymała od razu odpowiedzi i właściwie to nie wiedziała dlaczego, ale moment oczekiwania był jednym z najdłuższych momentów w jej życiu. A przecież znała odpowiedź, bo odpowiedź po prostu nie mogła być inna.
- Jestem, Alisha. I trochę się tego boję, bo nic już z tego nie rozumiem. Przyszedłem tutaj wczoraj, żeby wyjaśnić tyle ważnych kwestii i znaleźć odpowiedzi na tyle pytań, a nadal nie wiem nic. Nie rozumiem tego, co między nami jest. Zobacz, co ty ze mną kobieto robisz – ostatnie słowa wypowiedział z lekkim rozbawieniem.
- Pytania są zbędne – powiedziała, wyplątując się z jego objęć i usiadła naprzeciwko tak, żeby dokładnie widzieć jego twarz. – A nasze rozmowy zazwyczaj kończą się kłótniami.
- Trafna uwaga – ponownie się zaśmiał. – Ale jedna rzecz…Jedną rzecz musisz mi wyjaśnić – powiedział, lustrując ją wzrokiem. – Tylko bądź ze mną szczera, bo jesteś ze mną szczera zawsze, prawda? – spytał i w sumie to nie wiedział po co dodał  tą ostatnią kwestię. Może tak żeby ładniej zabrzmiało?
Przecież to niemożliwe. Jak najszybciej odpędziła od siebie czarne myśli. W ciągu sekundy zdołała okiełznać swój niespokojny oddech, który niechybnie przyspieszał w ekstremalnie niekomfortowych dla niej sytuacjach. Przeklinała teraz w myślach tę cholerną pewność siebie, która gdzieś się ulatnia w najmniej odpowiednich momentach.
- A jak myślisz? – spytała. – Dobra, co to za pytanie? – zaczynała się powoli niecierpliwić.
Ponownie na dłuższą chwilę zapanowała grobowa cisza, przerywana jedynie brzęczeniem upierdliwej muchy.
- Możesz mi przysiąc, że relacja między tobą a Hazardem jest czysto zawodowa i nigdy nie wykroczyła w bardziej, no wiesz…prywatne sfery? – spytał, ciągle patrząc w jej oczy, które nadal niewiele mu mówiły. Była chyba jedyną znaną mu osobą, która potrafiła zachować kamienną twarz bez względu na okoliczności. Nic a nic nie potrafił odczytać z jej niezmiennego oblicza.
- Nie – powiedziała i lekko się uśmiechnęła, widząc jego reakcję. – Nie wiem czy zauważyłeś, ale prawie z każdym z was utrzymuję bardziej przyjacielskie stosunki aniżeli powinnam, biorąc pod uwagę fakt, że z wami pracuję – wyjaśniła i po raz kolejny obserwowała z rozbawieniem jego reakcję. Tym razem pełną ulgi.
- Ale mi chodzi bardziej o wiesz… Spotkaliście się wtedy w Corazon.
- Z Ozilem i Khedirą spotykam się mniej więcej co tydzień właśnie w Corazon i jakoś nigdy o to nie pytałeś.
- Wybacz, ale Ozil raczej nie kojarzy się z poważną konkurencją – oboje się zaśmiali.– Chodzi mi o to, czy możesz mi z czystym sumieniem powiedzieć, że nigdy nic między wami nie było? – spytał, a uciążliwa cisza znowu powróciła. Tyle, że tym razem bez upierdliwej muchy, która może w sumie była i jakimś drobnym urozmaiceniem.
- Nie, Cristiano, nie mogę – powiedziała, ujmując jego twarz w swoje dłonie, jakby chcąc go w stu procentach przekonać, że to co teraz powie jest prawdą. – Nie mogę, ale to nie ma żadnego znaczenia.
- Dla mnie ma – powiedział twardo. Był w tym momencie zły, wściekły, bo wszystkie jego najgorsze przypuszczenia właśnie zdawały się ziścić. Z drugiej strony jej łagodne spojrzenie niesamowicie go uspokajało. Nie cierpiał tak sprzecznych wewnętrznie uczuć, które właśnie w nim buzowały.
- Ja nie sądziłam, że dojdziemy do punktu w którym jesteśmy. Jeszcze niedawno nawet nie rozmawialiśmy, a potem, potem myślałam, ze będzie tak jak było wcześniej. Ale coś się zmieniło, zależy mi na tym co jest między nami. Wcześniej tak nie było, więc nie miej pretensji o Hazarda. Ja wtedy nie traktowałam cię tak poważnie – wyjaśniła, czekając niecierpliwie na jego reakcję.
Znowu cisza.
- Powinienem być wściekły – powiedział, ujmując jej dłoń i delikatnie ją całując. – A ty doskonale wiesz, że na ciebie wściekać się nie potrafię i wykorzystujesz to z pełną premedytacją.
Zaśmiała się, składając na jego ustach pocałunek.
- Zależy mi, Cristiano.
- Mi też – powiedział, wtulając się w jej długie, gęste włosy. Zależy mi teraz, zależało wcześniej i będzie zależeć nadal, tylko w sumie to nie wiem, czy to dobrze, pomyślał.

_________________________________

Znowu tak długo mnie nie było, że nie wiem od czego zacząć. Nawet nie wiedziałam, że ostatni post dodałam 14 lutego, jakoś tak szybko zleciało. 
No a że w maju jest majówka :D znalazłam chwilę i dodaję coś, z czego w sumie chyba nie jestem do końca zadowolona, ale mogło być gorzej.
A w Realu, jak pewnie wiecie, wszystko jak w najlepszym porządku. Mamy CdR, mamy finał LM, no i właśnie, mamy remis z Valencią, który trochę sprawę komplikuje, ale wszystko jest możliwe :D


Do następnego!;*




13 komentarzy:

  1. własnym oczom nie wierzyłam, kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział i niesamowicie się z tegoż powodu ciesze *-*
    ja tam jestem zadowolona z wszystkiego, co piszesz, a jakbyś dodawała częściej rozdziały, to też nikt by nie narzekał. w każdym razie jak się przeczyta posta po takiej przerwie to jeszcze bardziej się go docenia :P
    Ozil, Khedira i ramos to stanowczo moi ulubieńcy. no ja ich kocham po prostu *-* magiczne trio tworzą i nie sposób się nie śmiać czytając o nich.
    tak myslę sobie, że to dobrze, że Alisha i Cristiano sobie tak szczerze porozmawiali zamiast np. żeby Ronaldo poszedł do Edena i mu twarz przemeblował XD
    chciałabym więcej. z niecierpliwością czekam na kolejny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mesut moim absolutnym idolem! W sumie to Sami i Ramos też nadrabiają, ale zawiłe tłumaczenia Ozila są wisienką na torcie tego rozdziału. Podziwiam w Crisie to opanowanie, niejeden by się mocno wkurzył a on jest jak skała nie do ruszenia. Zaufanie w związku jest najważniejsze i to się ceni. Piękny rozdział. Czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mesut to po prostu wspaniale tłumaczył . Przypomina mi jednego z moich znajomych . xd
    Mam nadzieję , że Crisowi ułoży się z Alishią , a ona porzuci raz na zawsze Hazarda . Piękne jest to , że Ronaldo tak bardzo jej ufa . ;)
    Czekam na dalsze części i proszę , informuj mnie . ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ czekałam na nowość u Ciebie!!! Cieszę się bardzo, że pojawił się ten rozdział! :)
    Mesut tłumaczył bosko! :P Poprawiłaś mi nastrój na sam koniec dnia tym co napisałaś :)
    Cieszę się, że między Crisem, a Alishą wszystko dobrze się układa i, że Ronaldo nie zrobił jej awantury w związku z Hazardem. W sumie to co było jest przeszłością i nie powinien mieć za to pretensji, także ogromny plus dla niego.
    Ogólnie to jak zawsze cudownie napisane, cudowna fabuła i w ogóle cudownie! :) Tylko pisz częściej, bo umrzemy z tęsknoty za Tobą :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, w końcu pojawiła się u Ciebie nowość. <
    Co ty gadasz, rozdział bardzo fajny i ciekawy. Dobrze, że Cristiano nie zrobił awantury w sprawie z Hazardem i cieszę się, że z Alishą wszystko się układa.
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na 3 rozdział http://amor--enfermo.blogspot.com/ :D
    I jak znajdę czas, to przeczytam to opowiadanie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. No, w końcu udało mi się przeczytać wszystkie rozdziały. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie i czytałam je z przyjemnością (mimo, że kibicuję Barcy)! :) Mesut mnie rozwala na łopatki, taki słodki, głupiutki chłopczyk.. ;d
    Dodaję do obserwowanych.

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Na blogu http://burza-po-ciszy.blogspot.com/ pojawił się Rozdział 3. :)

    Serdecznie zapraszam! :)

    Pozdrawiam!
    Pogonistka

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na 6 rozdział http://amor--enfermo.blogspot.com :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Pojawił się u mnie nowy rozdział . Serdecznie zapraszam . ;*
    http://confianzayestsmuerto.blogspot.com/2014/05/rozdzia-14.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowe opowiadanie o Marcu Bartrze: http://di-algo-que-me.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział, napewno wróce poczytać.

    Zapraszam!
    1. http://i-miss-everything-we-did.blogspot.com/
    Co przeważy szale żywota? Przyjażń, miłość czy nienawiść, samotność.
    2. http://thinking-empty.blogspot.com/
    Zayn i Perrie, idealna para od kiedy pamiętamy. Jednak teraz coś się zmieniło, już nie jest tak jak kiedyś. Kto będzie temu winny?
    3. http://i-hope-your-heart-is-strong-enough.blogspot.com/
    "Usiadłam w osłupieniu na fotelu. Dopiero teraz dotarło do mnie to co się stało. Straciłam rodziców. Może nie byli idealni, ale kochałam ich. Może nie okazywałam tego, ale jak każde dziecko kocham swoich rodziców.
    Pojedyncze łzy spływały po moich policzkach, ścisnęłam mocno powieki, by łzy nie poleciały strumieniami. Gdy byłam młodsza płacz stanowił dużą część mojego życia, był taką odskocznią od rzeczywistości. Ale wtedy byłam inną osobą, bardziej przejmowałam się oceną innych, rodzicami... Teraz to wróciło, to dziwne uczucie w żołądku.
    +
    Robię też zwiastuny.
    http://zwiastuny-doublenik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam tego bloga i nie wiem dlaczego dopiero teraz go komentuję, mam ogromna nadzieję, że kolejny post pojawi się szybciej, bo nie mogę się już doczekać ;**
    Zapraszam do mnie http://co-zlosc-robi-z-czlowiekiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń